piątek, 1 maja 2015

Prolog

Ten dzień zaczął się jak każdy inny. O szóstej rozbrzmiała melodyjka z białego telefonu, dająca znać, że pora się ruszyć z łóżka. Wyłączyłam coraz głośniejszy dźwięk i zrzuciłam z siebie różową kołdrę. Usiadłam na łóżku.
Przez okna do pokoju wdzierało się słońce łaskocząc promykami plecy. Wyciągnęłam się i wstałam. Jak zawsze otworzyłam okno na oścież i wpuściłam ciepły powiew wiatru do środka. Zaczęłam nucić jedną z najnowszych piosenek Bring Me The Horizon. Wyszłam z pokoju do łazienki. Zdjęłam czerwoną bieliznę i weszłam do kabiny prysznicowej. Pozwoliłam chłodnej wodzie pieścić bladą skórę. Piętnaście minut później wycierałam się białym dużym ręcznikiem. Z białej szuflady wyciągnęłam czarne koronkowe majtki i pasujący do nich stanik. Po założeniu na siebie bielizny, umyłam zęby. Rozczesałam długie,falowane farbowane na czerń włosy. Podkreśliłam tuszem rzęsy, nadając wyrazistości dużym zielonym oczom. Muszę przyznać, że i figurę miałam fajną,bardzo kobiecą. No i lekką nadwagę.
Opuściłam łazienkę i stanęłam przed dużą szafą. Problem, który dotyka każdą kobietę, każdego ranka. Po dziesięciu minutach w ostateczności zdecydowałam się na czerwone szorty z ćwiekami, długi czarny tshirt z logo Jacka Danielsa, a do tego szare trampki. Schowałam telefon do kieszeni. Z podłogi podniosłam dużą czarną torbę z frędzlami i przełożyłam ją przez ramię.Wyszłam z pokoju. W kuchni na stole leżała kartka.
- Musiałem wyjść wcześniej. Zobaczymy się wieczorem. James - przeczytałam.
James to mój wujek. Odkąd rodzice zmarli w wypadku samochodowym opiekuje się mną brat mamy. To już prawie dwa lata. A mnie ich dalej brakuje.
Wyszłam z domu i udałam się do szkoły. Pierwsze zajęcia miałam z biologi.Bardzo lubiłam ten przedmiot. Rodzice zawsze marzyli o mnie w roli chirurga. Byłam dobra z biologi, ale tragicznie szło mi z chemią i fizyką i matmą... Kariera medyczna nie była dla mnie. Ja zawsze marzyłam o scenie.
Jak zwykle zajęłam miejsce w ostatniej ławce przy oknach. Gdy rozległ się dzwonek, do sali wraz z nauczycielką wszedł on. Wysoki, umięśniony szatyn. Luzacko oparł się o futrynę do drzwi, jego czarny podkoszulek ładnie zarysowywał mięśnie ramion i brzucha.
- Od dzisiaj na zajęcia z wami będzie uczestniczył ten chłopak - powiedziała wskazując na nowego - Przedstaw się - uśmiechnęła się ciepło siwa kobieta w dużych,czarnych okularach.
- Nazywam się Jake Crain - odezwał się niskim głosem z chrypką.
- Proszę, usiądź obok Belli - po usłyszeniu tych słów rozejrzałam się po sali. Faktycznie jedyne wolne miejsce, było obok mnie. Chłopak przeszedł przez pomieszczenie, szybkim odruchem odsunął krzesło i usiadł, nonszalancko się uśmiechając. Jego woda kolońska na bank była droga i przyciągała rzesze kobiet.
- Nie przedstawisz się? - zapytał.
-Przecież już znasz moje imię - odparłam i zaczęłam tępo wpatrywać się w swoje szkice. Dobra, bazgroły. Taka ze mnie artystka.
- W porządku - mruknął do siebie. Nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa. On nie wykazywał chęci jakąkolwiek rozmową, a ja nie chciałam się mu narzucać.
Po lekcji, zabrałam  swoje rzeczy do torby i wyszłam na hol.
- Bella, aleja ci zazdroszczę - zaszła mnie od tyłu Rose.
To moja przyjaciółka. Piękna,szczupła blondynka o błękitnych oczach.
- Niby czego? - spytałam.
- To wokalista Wściekłych Wilków - odpowiedziała z entuzjazmem.
- Kogo?
- Wściekłe Wilki - wypowiedziała nazwę kapeli,jakby tłumaczyła przygłupowi - Rockowy zespół wzorujący się na Bring Me The Horizon.



*** *** ***

Hej kochani!
Mam nadzieję, że podoba wam się prolog. Już jutro pojawi się pierwszy rozdział :)
Dajcie znać w komentarzach.